Lubię kity ILS – cóż ja na to poradzę. I słowo daję, że nie jest to żadna kryptoreklama 😀 Zastanawiałam się nawet dziś z czego wynika moja “chęć” do LOsów, a niechęć do kartek na przykład. I dotarło do mnie w czym rzecz. To tak jak gotowanie i pieczenie ciast. W gotowaniu jest miejsce na nieograniczoną inwencję, dlatego zawsze lubiłam pichcić. A nie znosiłam pieczenia ciast, bo tam wszystko musi być precyzyjnie dozowane – inaczej klops, a raczej zakalec 🙂 Podobnie jest z LOsami, w których mogę dać upust swojej potrzebie twórczego wyrażenia się i kartkami, które muszą być precyzyjne i “akuratne”. Poniższy LO powstał z marcowego kitu ILS w całości plus tusze i nitka 🙂 Przeszycia inspirowane całokształtem twórczości Ani Marii, przed której talentem chylę czoła. LO na bazie cotygodniowej mapki ILS.
Na zdjęciu mój kochany mąż, który u nas w domu przejął palmę pierwszeństwa w gotowaniu 🙂