kolejne wpisy
Art-journal stał się moim wentylem bezpieczeństwa – bez niego pękłabym z nadmiaru emocji, które we mnie kwitną. To już po prostu wewnętrzny przymus. A zaczęło się tak niewinnie 😀
Poniższy wpis powstał w piątek, trzynastego, pechowego hahaha. Nie zawsze trzeba być ze stali, czasem można pozwolić sobie być “fragile” (kruchym, delikatnym)… – to myśl z owego dnia.
Wpis tym razem Primowy – songbirdowo-romantique’owy. Literki – Prima i 7 Dots Studio. Akurat to nawinęło mi się pod rękę…
Wczoraj mnie natchniło i uporządkowałam swojego bloga – na górze pojawiły się nowe etykietki. Będę też kontynuować misję publikowania kursów – już wkrótce kolejny 🙂
W poprzednim poście pierwsza była Bajjka – tak to była Praga. Wkrótce do Bajjki poleci niespodzianka, a niespodzianką tą będzą papiery i dodatki 7 Dots Studio 🙂
Miłego dnia :*
dla mnie też art journal to zawór bezpieczeństwa 🙂 może nie chroni mnie przed wykipieniem z nadmiaru emocji ale kiedy wena u mnie umiera, rozkładam żurnal i jakoś tak samo się chlapie i robi; wena zaczyna wtedy gdzieś w mojej głowie krążyć 🙂 a strona bardzo fajna – ja tez często zapominam, ze nie zawsze muszę być twarda i mogę być po prostu po kobiecemu delikatna
Świetny wpis, chociaż nie potrafię sobie Ciebie wyobrazić, jako fragile girl 😉
Hmmm… Nie wiem, czy urodził się na tym świecie ktokolwiek, kto mnie zna i wie jaka jestem.. Kamuflaż to moje pierwsze imię.
Bardzo ciekawy wpis… Pełen wielu znaczeń i jakby z ukrytym przesłaniem? W sam raz dla mnie. Już nie wspomnę o tym, że przepiękny 🙂 podobają mi się chlapania.
i tak trzymaj Tusia 🙂 swietny wpis:*
Jak zawsze genialnie radzisz sobie z art-journalowymi klimatami. Ten bardzo mi sie podoba. Super 🙂
Fantastyczny 🙂
Piękny!!! Baardzo mi się podoba!!!